Niestety zakończenie tzw. brudnych prac tynkarskich, malarskich czy glazurniczych nie jest końcem remontowej przygody. Pozbycie się pyłu, śladów farby i innych pozostałości bywa równie trudne i pracochłonne, jak sam remont. Oczywiście, by oszczędzić sobie roboty na finiszu, warto zadbać przed wejściem ekipy o odpowiednie zabezpieczenie okien czy podłogi, ale nawet to nie uratuje nas przed walką z brudem. Dobre przygotowanie to połowa sukcesu. Wyposażmy się więc w odpowiedni sprzęt. Pośród akcesoriów nie powinno zabraknąć mopów, ścierek, wiader, ręczników papierowych i całego arsenału środków chemicznych. Tak uzbrojeni możemy ruszać do walki o czystość.
Kupując sprzęt ułatwiający porządki, postawmy na ciężką artylerię. Nie sprawdzi się tu mop płaski, który jest zbyt wątły na poremontowe zgliszcza. Lepsza będzie wersja paskowa lub sznurkowa, doskonale radząca sobie z trudnymi zabrudzeniami. Nie zapomnijmy też o szerokiej miotle. Im większa szczotka, tym szybciej zamieciemy całą powierzchnię. Do zakamarków dobrze użyć małej, bardziej precyzyjnej zmiotki. Na froncie robót nie powinno zabraknąć solidnych, dużych worków na śmieci. Pamiętajmy, że wiele z tych sprzętów może nie przetrwać boju o nieskazitelną czystość, dlatego wybierajmy solidne produkty w rozsądnych cenach, które pozwolą nam na osiągnięcie efektu. Designerskie akcesoria zostawmy sobie na moment, gdy w mieszkaniu będzie panował już ład. Wtedy możemy zainwestować we wcześniej wspomniane mopy płaskie, delikatne miotełki do kurzu i wielorazowe oraz ekologiczne ścierki.